Halina i Mieczysław Chmielewscy, absolwenci warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, przybyli do Sadownego w 1951 roku. Jako pierwsi nauczyciele wf-u w tutejszym liceum ogólnokształcącym rozpoczęli pracę mając do dyspozycji tylko jedną piłkę siatkową. Zajęcia odbywały się na piaszczystym dziedzińcu szkolnym, w pobliskim lesie sosnowym, a w razie zdecydowanie złej pogody na korytarzu budynku szkolnego. Jak widać, początki nie były łatwe, ale ogromny był zapał i zaangażowanie do pracy. Z determinacją harowali całymi dniami.

Halina Chmielewska rozpoczęła pracę przed upływem urlopu macierzyńskiego po urodzeniu pierwszej córki i podobnie, w roku 1954 po urodzeniu drugiej córki w sierpniu, od września kontynuowała pracę zawodową. Mieczysław Chmielewski, były więzień obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i Neuengamme k/Hamburga, rozbitek z „Cap Arcony”, nie szczędząc własnego zdrowia i trudu z niespożytą energią „rzucił się” w wir pracy zawodowej i społecznej na rzecz rozwoju sportu w tutejszym środowisku. Już w pierwszym roku pobytu w Sadownem powołał do życia Ludowy Zespół Sportowy i został wybrany jego pierwszym prezesem. Działalnością LZS-u potrafił zainteresować nie tylko młodzież szkolną, ale także nauczycieli oraz okolicznych mieszkańców. Ilość LZS-ów w gminie Sadowne szybko wzrosła do ośmiu. W poszczególnych wioskach organizowane były zawody o mistrzostwo gminy, np. w Zieleńcu w biegach przełajowych uczestniczyło ponad 300 zawodników w wieku od 14 do 60 lat.

W małej osadzie rodził się duży sport. Organizując różnego rodzaju imprezy kulturalno-sportowe państwo Chmielewscy zdobywali fundusze na budowę prawdziwej sali gimnastycznej (22m x 11m x 5,4m), pięknego stadionu z czterema bieżniami, skoczniami i rzutniami, a później basenu kąpielowego. Dzięki nawiązaniu kontaktów z Komitetem Kultury Fizycznej, LZS w Warszawie, Polskim Radiem i innymi władzami w stolicy, udało się uzyskać wsparcie finansowe w realizacji powyższych budów. Gospodarskim sposobem wraz z młodzieżą wybudowano prowizoryczną strzelnicę. Przybywało sprzętu sportowego, który często prof. Chmielewski przywoził z Warszawy na własnych plecach.

Oprócz lekkoatletyki i piłki nożnej rozwijały się inne dyscypliny sportowe: gimnastyka, łucznictwo, sporty zimowe, piłka ręczna i koszykowa, biegi przełajowe. Kosztem rezygnacji z życia osobistego i rodzinnego p.p. Chmielewscy szybko doprowadzili do licznych i znaczących sukcesów sadoweńskiej młodzieży. Na terenie szkoły działał prężnie klub sportowy „Promień”. Z czasem zaczęły się tworzyć międzyszkolne kluby sportowe. Sadowne, sąsiedzki Łochów i stolica powiatu – Węgrów utworzyły wspólny klub MKS „Wicher” z siedzibą w Sadownem.

Coraz głośniej było w prasie i radiu o wyczynach sportowych uczniów sadoweńskiego liceum. Szkole przybywało pucharów, proporczyków i dyplomów. W gabinecie dyrektora nie było już na nie miejsca – zaczęły zdobić korytarze szkolne. Kilkakrotnie Sadowne reprezentowało województwo warszawskie na ogólnopolskich spartakiadach zimowych i jak na województwo nizinne spisywało się całkiem nieźle. Np. Janusz Karczmarczyk był w Krynicy szósty w biegu na 5 km. Narciarska passa trwała długie lata. Na terenie Sadownego odbyła się Wojewódzka Spartakiada Zimowa.

Państwo Chmielewscy prowadzili w liceum sekcję tańców ludowych. Praktycznie na terenie szkoły i gminy nie odbyła się żadna większa akademia, na którą program turystyczny w wykonaniu młodzieży nie byłby przez Nich przygotowywany.

Oprócz pracy w sporcie prof. Chmielewska prowadziła Szkolną Kasę Oszczędności oraz Szkolne Koło PCK, którego członkowie jako pierwsi w województwie stali się Honorowymi Dawcami Krwi. Natomiast prof. Chmielewski był opiekunem i pierwszym Prezesem Gminnego Koła Wędkarskiego PZW, organizującego rokrocznie zawody rodzinne. Ponadto oboje państwo Chmielewscy byli wychowawcami w internacie. Praca z młodzieżą była ich pasją, z której czerpali niespożyte pokłady energii.

W sporcie ważne są osiągnięcia – puchary, medale. Nie brakowało ich w tamtych latach. Zwycięstwa podopiecznych dawały dużo satysfakcji, ale najbardziej cieszyło przekonanie, że w młodzieży został rozbudzony zapał i zaangażowanie do uprawiania sportu. Największą radością było to, że uczniowie „palili się” do sportu. Państwo Chmielewscy opuścili już mury tej szkoły na zawsze, ale Ich praca i oddanie nie poszły na marne. Zjazd absolwentów przywołuje wspomnienia, chyba jest w nich również miła chwila dla pierwszych nauczycieli wychowania fizycznego Liceum Ogólnokształcącego w Sadownem.

Wspomnienia spisały córki państwa Chmielewskich.

1 Reply to “Halina i Mieczysław Chmielewscy – wspomnienie”

  1. Dzień dobry,
    Przez kilka lat od 1958 roku wraz z naszą śp. Mamą i moją siostrą Wandą przyjeżdżałyśmy na letnie miesiące, czyli tzw. letnisko do Sadownego. Wynajmowaliśmy pokój w domu pani Jadwigi Marszałowej. Po sąsiedzku mieszkali Panstwo Chmielewscy z córkami. Były to piękne wakacje, do dziś pamiętam zapach sąsiednich lasów i zapach jaśminu rosnącego przy furtce ogrodu Pani Marszałowej.
    Bardzo serdecznie wspominam te lata. Powstawał wtedy nowy dom Państwa Chmielewskich. Na działce pan Chmielewski miał prowizoryczną strzelnicę z łuku, z której często korzystał.
    To tyle tych kilka słów wspomnień z wakacji w Sadownem, które do dziś serdecznie wspominam.
    Z poważaniem,
    Hanna Zakrzewska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *